Stylistyką i poziomem wykonania bliżej mu do "Flasha Gordona" Hodgesa niż do "Gwiezdnych wojen". Choć moim zdaniem nie dorównuje temu pierwszemu. Na efekty przymykam oko, ale scenariusz, akcja, postacie, kuleją strasznie.
Daje z sentymentu 4,5/10. To i tak naciągane ze względu na kilka znanych twarzy w obsadzie.