Film może i średnio udany, chwilami łopatologicznie tłumaczący, czym jest Interpol, ale stanowi fascynujący łącznik między kinem noir a Bondem. Wyraźnie widać inspirację zwłaszcza "Trzecim człowiekiem": pochyłe kadrowanie, światłocienie, brukowane uliczki Wiednia zastąpione równie klimatycznymi zaułkami Rzymu i Aten, a zamiast pościgu w kanałach jest scena w katakumbach.
Równocześnie mamy też nieustraszonego agenta, lekko demonicznego arcyzłoczyńcę (wielkiego przemytnika narkotyków, trochę w duchu późniejszego "Francuskiego łącznika") i piękną kobietę pomiędzy nimi, akcję toczącą się w kilku krajach i malowniczych sceneriach, efektowne gonitwy po dachach i portowych magazynach. A współproducentem jest niejaki Albert R. Broccoli...