jakieś psychodeliczne, freudowskie klimaty, a wszystko sprowadza się do "głębokiego" wyjaśnienia dlaczego główny bohater to prawiczek, choć już nie taki mlodziutki z niego facet. Nużące to jakieś i malo wciągające. Aktorka grająca Zinę, blondynka, calkiem atrakcyjna, mająca coś w sobie. Myslałem, ze jest pochodzenia skandynawskiego, ew. anglosaskiego, a sprawdziłam w Wiki, i okazało się, ze pochodzenia żydowskiego.