Martin ma osiemnaście lat. Jest przekonany, że jest wampirem. Chłopak rozpoczyna w swym mieście polowania w poszukiwaniu ludzkiej krwi do wypicia. Jednak czy naprawdę jest wampirem czy po prostu samotnym, nie dającym sobie rady z życiem nastolatkiem cierpiącym na psychozę? Martin przyjechał do Pittsburga by zamieszkać z wujkiem. Coda wymachuje chłopcu przed nosem czosnkiem i pokazuje mu krzyż. Jednak Martin nie jest tego rodzaju wampirem. Woli strzykawki i scyzoryk. Film zmienia tor gdy chłopak dzwoni do poradni radiowej by porozmawiać o swych problemach. Normalnie zabieg ten posłużyłby w filmie w celach rozśmieszenia widza, lecz Romero kieruje filmem tak by obraz nas niepokoił i byśmy z wnikliwością śledzili losy bohatera.
Niespotykane, rozmyślne studium charakteru jakim jest film, wraz ze znakomitym wykonaniem, niesamowitym nastrojem daje oryginalną mieszankę nastawioną nie tylko na krew i wybebeszane ciała.