PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=35526}

Paisa

Paisà
7,0 1 065
ocen
7,0 10 1 1065
6,8 4
oceny krytyków
Paisa
powrót do forum filmu Paisa

Rossellini pseudodokumentator

użytkownik usunięty

Po sukcesie Rzymu miasta otwartego reżyser nie spoczął na laurach i od razu zabrał się za realizację kolejnego filmu. Tytułowe paisà jest zniekształconym przez Amerykanów słowem paesano oznaczającym „tutejszy”, którym alianci określali Włochów.
W filmie przedstawionych jest sześć historii związanych z wkroczeniem wojska alianckich do okupowanych Włoch. Opowieści z pozoru nie łączy wiele, każda rozgrywa się w innym miejscu półwyspu Apenińskiego (Sycylia, Neapol, Rzym, Florencja, Romania i bagna nad Padem), jednak film jest spójny i jego struktura zdaje się być doskonale przemyślana. Historie są różne i nie próbują przedstawić wielu wydarzeń, skupiają się raczej na krótkim wycinku z życia okupowanych Włoch. Każda z osobna może wydać się wyrwana z kontekstu, lecz wszystkie razem stanowią panoramę trudu życia ówczesnych Włochów. Poruszone problemy dotyczą prostytucji, nędzy, osieroconych dzieci, klęsk partyzantów czy wreszcie dającego nadzieję na lepsze jutro dobra prostych ludzi, ich religijności i ofiarności. Niespotykanym dotąd zabiegiem w filmach jest właśnie zestawienie ze sobą pozornie niezależnych historii, aby wywołać w widzu pewne emocje i przekazać mu pewne informacje. Zwrócić uwagę należy, że film nie moralizuje tak nachalnie jak Rzym miasto otwarte – zostawia widza samego. I choć o wielkich subtelnościach jeszcze mowy być nie może, tak Paisà jest bardzo ważnym przeskokiem między pierwszym filmem Rosselliniego, a kolejnymi obrazami neorealistycznymi. Komentarz twórców zostaje ograniczony, a widz sam wskutek tego, co zostaje mu pokazane, komentuje obraz i wyciąga wnioski.

Film przypomina kronikę – każda z historii zaczyna się krótkim komentarzem narratora. Potem następuje ekspozycja miejsca akcji i w aż czterech historiach przedstawione są autentyczne kroniki filmowe związane z aktywnością wojsk czy to alianckich czy okupanta. Ta imitacja wydaje się momentami być niemalże doskonała – zasługą są ujęcia w plenerze, których jest ogrom. W ogóle mało jest scen, które nie działyby się na świeżym powietrzu. Znacznie więcej jest też planu ogólnego. Ujęcia są długie, a jazdy kamery powolne. Zaangażowani aktorzy w większości są naturszczykami i co ciekawe różnej narodowości. Amerykanów grają Amerykanie, a Włochów Włosi, i wszyscy mówią w swoich ojczystych językach. Teraz wydawać się to może zupełnie normalne, jednak w latach 40 ktoś grający obcokrajowca po prostu mówił z obcym akcentem w języku kraju, w którym wyprodukowano film.

Plany ogólne i ujęcia w plenerze sprawiają, że film staje się szczery, do tego proste historie „dotyczące raczej tego co się dzieje na ziemi, a nie w niebie”. To wszystko sprawia, że film opisać można słowami Paula Eluarda: „Film, w którym jednocześnie jesteśmy widzami i aktorami – widzimy i jesteśmy widziani. Film, w którym spowiadamy się ze swoich grzechów i swej niewinności. Z nieszczęść i umiłowania prawdy – raz nikczemnej, raz wzniosłej”. To właśnie ten film, jak pisze Jerzy Płażewski, swoją szczerością i poprzez prezentowanie tematów tabu utorował drogę do powstania „polskiej szkoły filmowej”.

zapraszam do siebie, do bloga po więcej http://www.filmweb.pl/user/trzeciczlowiek

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones