Ale nie w sposób, w jaki się tego spodziewałem. Reżyser nie starał się mnie dołować sytuacją, jaka panowała wokół bohatera. Nie tym, co mu się przydarzyło. Nie reakcją tłumu na znalezienie tytułowego złodzieja. Nie.
De Sica zainicjował(!) coś innego. Totalną dehumanizacje człowieka. On wiedział, że go nie złapią. On wiedział, że mało prawdopodobnym jest, by go zauważyli. Wiedział również, co chce zrobić – i jakie będą to konsekwencje. A mimo wszystko... zrobił to. Poległ, nie dzięki temu co się działo wokół niego – tylko przez samego siebie.
8/10.