Wyróżnia się pośród innych schematycznych melodii. Jest jak "The X-Files" w dorobku Marka Snowa.
Ta kompozycja to jeden wielki Zimmerowski schemat. Z daleka czuć tu Pearl Harbor, które z kolei czuć Cienką czerwoną linią.
Dokładnie. Wszystko zaczęło od cienkiej czerwonej linii, a dokładnie od numeru journey to the line. I to jest jego najlepszy kawałek.
Tak serio to nie pamiętam czy to było serio. Ale od 2017 Zimmer nie skomponował nic ciekawego niestety. Jest za to sporo młodych zdolnych kompozytorów. Ostatnio odkryłem John'ego Greenwood. Polecam sprawdzić. Może Zimmer pokaże coś ciekawego w Diunie.
W 2017 miał dunkierkę oraz Blade runnera i oba soundtracki godne pamięci ale potem nie przypominam fajnego soundtracku Elegia dla bidoków pamiętasz coś bo ja nie, X-men dark syfiks najgorszy jego w ogóle, WW1984 na początku super a potem nic no i ta diuna w końcu coś godnego dostał.
Ale zgodzę się, że "Journey..." to praktycznie jota w jotę "Time". nawet te cienkie dźwięki smyczków na samym końcu, z narastającą głosnoscią (crescendo).
Jako "kompozytor amator" powiem, ze ku**wsko trudno jest napisać czy tez skomponować utwór filmowy, zwłaszcza taki "brzmiący epicko". Aby umieć to robić, trzeba ogarnąć ogromne ilości wiedzy (nie tylko z zakresu aranżacji na orkiestrę). no i mieć talent.
Piosenki pisze się dużo, dużo łatwiej, bo "wystarczy" wymyślić przebojowy refren, dopisać do niego zwrotkę i powtórzyć zwortka-refren-zwrotka-refren plus solówka na gitarze lub saksofonie, tak, aby to razem trwało jakieś 3,5 minuty.
"Time" to jeden z najbardziej nijakich utworów muzyki filmowej jakie słyszałem. Płaski niczym heblowana decha, bezpłciowy, kompletnie nieangażujący. To kwintesencja tego co najbardziej przeciętne we współczesnej muzyce filmowej. Nie ma w tym utworze absolutnie nic interesującego. Jedyne co robi dobrze, to przyzwoicie funkcjonuje w filmie. Jednak nic ponad to. Nie buduje żadnej atmosfery, nie budzi emocji. Odnoszę wrażenie, że jest to produkt stworzony przez maszynę, a nie artystę. Zimmer ma na swoim koncie świetne ścieżki dźwiękowe. Muzyka do "Incepcji" do nich nie należy. Zachwyty nad nią to kompletna pomyłka.