Jeśli ktokolwiek ma wątpliwości co do talentu Toma Hiddleston, polecam obejrzeć spektakl teatralny (retransmisje National Theatre Live w kinach) a mianowicie szekspirowskiego "Coriolanusa". Sztuka długa i niełatwa, ale jakże brawurowo przez niego zagrana. Patrzenie na talent Toma przez pryzmat Lokiego to duże nieporozumienie. Trzeba zobaczyć go w innych produkcjach (np. Tylko kochankowie przeżyją, Czas wojny itp) żeby docenić jego aktorstwo. Pozdrawiam
Masz racje, sam Ralph Fiennes mowil, ze przed zagraniem Koriolana uwaznie przyjrzal sie roli Toma. Bardzo dobry aktor, mam nadzieje, ze ktorys z rezyserow w pelni pokaze jego talent.
Nie wymyślaj bzdur, tylko po to żeby ci pasowały do wypowiedzi. Film Fiennesa jest z 2011 roku więc przed premierą Koriolana w Donmarze. Poza tym ktoś taki jak Ralph Fiennes nie musi już się od nikogo uczyć a już na pewno nie od Toma, raczej odwrotnie. Pisanie, że Fiennes wzorował się na Hiddlestonie to żenująca próba pokazania jaki to twój ulubiony aktor jest "zajebisty", śmieszne. Poza tym Koriolan w wykonaniu Fiennesa był o niebo lepszy niż ten Hiddlestona, chociaż jeden grał w filmie a drugi w teatrze, więc to w sumie trudno porównywać.
Zgadzam się. Uwielbiam go jako Lokiego, ale muszę przyznać, że największe wrażenie zrobił na mnie jednak w The Hollow Crown i właśnie w Coriolanusie. Wiele osób twierdzi, że nie miał żadnej znaczącej roli, i kojarzy im się tylko z Lokim. Przecież był świetny jeszcze w Only lovers left alive, Czas wojny, Wallander.
mam ten sam problem, nigdzie nie ma polskich napisów ;c jedynym wyjsciem jest chyba przetłumaczenie angielskich.
Można przeczytac Koriolana, wszędzie dostępny po polsku, może z wyjątkiem księgarń. Wtedy wszystko się rozumie. Tak naprawdę można też bez tłumaczenia- można się domyśleć z kontekstu, o co chodzi, albo przeczytać streszczenie sztuki dla tych mniej cierpliwych. Lub najpierw oberzeć :Koriolana: z Ralphem Fiennesem z napisami po polsku.
A faktycznie warto obejrzeć tę wersję "Coriolanusa". Tom Hiddleston potrafi nawet antypatycznego protrofaszystę-maszynę do zabijania, jaką jest tytułowy bohater, przedstawić jako wrażliwego popaprańca emocjonalnego. Jest w tym bardzo przekonujący, do mnie ta wersja przemawia. Inne postacie też ok.
Miałam przyjemność obejrzeć ostatnio. Wstyd się przyznać ale Toma kojarzyłam tylko jako Lokiego stąd też w spektaklu spotkało mnie niemałe zaskoczenie. Nie spodziewałam się, że jest aż tak dobrym aktorem. Pewną dozę cyniczności i pewności siebie ma z natury ale olbrzymie wrażenie zrobiły na mnie jego... łzy (w zasadzie nie powinno być to dla mnie tajemnicą, że aktorzy tego pokroju potrafią rozpłakać się na zawołanie no ale jednak to inne wrażenie jeśli robi to kobieta, a zupełnie inne jak robi to mężczyzna na deskach teatru). Scena walki na miecze mistrzowska. Praca głosem i mimiką - wybitna. Gość nad tym totalnie panuje. Jestem zachwycona
Tom to genialny aktor i moim zdaniem marnuje się na role pokroju Lokiego, choć rozumiem, że dają mu one popularność i kasę. Nie wiem jak Ty, ale ja Coriolanusa oglądałam w kinie. Wielki ekran, świetny dźwięk i człek się poczuł niemal jak w teatrze.
Dopiero w sztuce 'na żywo' można ocenić talent aktorski, bo przecież przy kręceniu filmu są robione przerwy, wielokrotne powtórki na co w teatrze, w trakcie gry przed widownią, nie ma miejsca. BTW w tym spektaklu równie dobry co Tom był tylko jeden aktor. To był mało znany z kina aktor Hadley Fraser w roli Aufidiusza. Tych dwóch panów zrobiło cały spektakl. Niestety zawiódł mnie Mark Gattis. Miałam wrażenie, że 'olał' swoją rolę.
Nie wiem czy oglądałaś Frankensteina robionego też dla NTL z Benedictem Cumberbatch i Jonny Lee Millerem. Jak nie to też polecam. Dwóch Sherlocków w jednym spektaklu to niezłe widowisko. Zwłaszcza, że są 2 wersje: jednego wieczoru w potwora wcielał się Milller a drugiego Cumberbatch. Obejrzałam obydwie i IMHO w obydwu lepszy był Milller, ale z moją opinią nie trzeba się zgadzać. Zobacz i wyrób własną, pozdrawiam ;)
Mam podobne zdanie o spektaklu i rolach. Aktorka obsadzona w roli Volumii (matki) też była dla mnie rewelacyjna. Dla mnie ona była numerem 2. Nawet nie wiem czy z scenach z Tomem nie zdominowała go. Bardzo charyzmatyczna postać ze znakomitą dykcją. Po prostu ciężko sprzeciwić się takiemu autorytetowi.
Obie wersje Frankensteina oglądałam
Cholera ucieło mi wypowiedź.
Tak obie wersje Frankensteina oglądałam. Obie znakomite. Gdybym jednak miała wskazać faworyta dla mnie to była by to wersja z Benedictem Cumberbatchem w roli doktora i Jonnym Lee Millerem w roli potwora. Dlaczego? Mam wrażenie że BC jako potwór tak mocno zdominował spektakl swoją osobą, że Lee Miller żeby mu dorównać wykrzykiwał swoje kwestie. Stąd ta druga wersja jest bardziej wyważona w mojej opinii. Scena "narodzin" w wykonaniu BC też dla mnie była lepsza. Ogólnie mam takie zdanie że potwór Lee Millera to taka bardziej humanistyczna wersja, z potworem, który bardzo chce być ludzki. Kreacja Cumberbatcha jako potwora to wariant bardziej psychiczny, bardziej szalony. Ehhh wspaniały spektakl. Nagrody zasłużone.
Wracając do Corioilanus'a i roli Marka Gatissa. Też liczyłam na więcej w jego wykonaniu. Czeka mnie jeszcze w tym tygodniu "The Madness of George III" gdzie gra główna rolę. Polecam kanał National Theatre of London na Youtube. Z racji pandemii jest akcja NT at home i cyklicznie, w czwartki, zawsze o 20 jest premiera spektaklu. Dostępny jest przez tydzień, a potem znowu coś nowego. Tak obejrzałam powyższe: na projektorze, z słuchawkami. Nie narzekam