PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1032}

Przylądek strachu

Cape Fear
7,2 48 799
ocen
7,2 10 1 48799
6,9 15
ocen krytyków
Przylądek strachu
powrót do forum filmu Przylądek strachu

Nie gra piecioletniej dziewczynki a tak się zachowuje w filmie.Facet jest smiertelnie niebezpieczny i ona o tym wie a usmiecha się gdy jej ojciec o nim mówi.W ogóle przez cały film gdy patrzę na nia mam wrażenie że jej bohaterka ma coś z mózgiem nie tak,że jej brakuje jakiejś klepki.Szczególnie sposób w jaki mówi daje mi do myslenia.Ciekawam czy ktos ma podobne spostrzeżenia?

bettiboo

Juliette Lewis gra tak w każdym filmie,zauważ. Nie mogę jej znieść tak samo. Film jest genialny, De Niro po prostu świetny,szkoda ze ona psuje mi całą przyjemność oglądania.

czubaka2090

Rzeczywiście,zawsze wyglada jakby na dragach była:-)A De Niro fakt,wymiata,samo zło:-)

ocenił(a) film na 8
bettiboo

Ja myślałam, że ona gra trochę upośledzoną dziewczynę, nie jest tak? :)

Renfri_4

Nie,ona nie grała upośledzonej:) naprawdę, przypatrzcie się jej,ona zawsze tak gra:)

ocenił(a) film na 9
czubaka2090

Grała też wyrachowaną dziw...po prostu jest dobrą aktorką i dobrze udaje myślę że w prywatnym życiu kawał su...z niej...ale lubię jej gre..

ocenił(a) film na 8
czubaka2090

w "Od zmierzchu do świtu" i "Urodzonych mordercach" też gra tak samo?

ocenił(a) film na 7
bettiboo

Faktycznie ona była drażniąca ale chyba specjalnie miała być taka naiwna itp. Ogólnie film bardzo fajny a De Niro świetnie zagrał oprycha budzącego odrazę.

bettiboo

Też tak miałam, drażniła mnie postać, nie wiem, czy to zamierzony efekt twórców, że wkurza widza?

panna_x_filmweb

Ja jej nie lubię od początku, tj. od "Urodzonych morderców".

ocenił(a) film na 7
bettiboo

Identyczne spostrzeżenia! Nie dało się jej oglądać, strasznie głupie miny i ten uśmieszek nieznikający z jej naiwnej twarzyczki.. Nie znam innych filmów z jej udziałem, ale jeśli gra w nich tak jak tutaj, to nie chcę ich oglądać

ocenił(a) film na 5
wersoon

Bo taka głupia małolatę miała zagrać,najlepsze jest to że dużo jest idiotek które lecą na bandytów,a ta miała właśnie grac taka

ocenił(a) film na 9
bettiboo

Po prostu gra nastolatke wychowywana pod kloszem przez dobrze sytuowanych rodzicow, w zwiazku z tym niezbyt rozgarnieta i majaca niewielkie doswiadczenie w kontaktach spolecznych, troche infantylna, a jesli do tego dodamy typowa dla wieku nastoletniego buntowniczosc i chec podejmowania samodzielnych decyzji wbrew rodzicom to mamy postac idealna do takiego filmu; gdyby miala to byc inteligentna ulozona i rozsadna corka pana adwokata to nie byloby tego wspanialego filmu:))
O ile dobrze pamietam to dostala nawet za ta role jakas nagrode, bo wlasnie taka miala byc postac przez nia grana, a ze ma specyficzna urode i mimike dla jednych sympatyczna a dla innych denerwujaca to juz inna rzecz..

ocenił(a) film na 8
anka1000000

Zgadzam się:) Dodam jeszcze,że ona jest zafascynowana faktem że taki facet ją podrywa,i widocznie jara ją niebezpieczeństwo,bo nigdy nie doświadczyła nic złego. Poza tym jej matka w delikatnych szczegółach zachowuje się podobnie...:)

ocenił(a) film na 8
bettiboo

Zgadzam się, strasznie irytująca maniera gry..

ocenił(a) film na 4
bettiboo

Ona zawsze jest jak uposledzona

ocenił(a) film na 5
bettiboo

Hahaha niezle cisniecie po niej, mialem dokladnie takie same spostrzezenia przy filmie; zachowuje sie albo jakby miala jakies zaburzenia psychiczne albo uposledzenie umyslowe. Albo po prostu Lewis kiepsko zagrala, placz okazywala w raptem kilku momentach i na zawolanie, a tak to chociaz by sie wszystko walilo i palilo to ona glupie usmieszki...

bettiboo

Fakt....za pierwszym razem myślałem że ona gra upośledzone dziecko....

ocenił(a) film na 8
bettiboo

Masz rację ...Patrząc na nią ,myślałam ze wyjdę z siebie i stanę obok.Sprawia wrażenie upośledzonej

bettiboo

I dlatego dostała za tę rolę nominację do Oskara.Zagrała genialnie ,irytując nas wszystkich swoim zachowaniem.

ocenił(a) film na 9
bettiboo

Ludzie często oceniają aktora przez pryzmat napisanej przez scenarzystów roli, bez sensu.

ocenił(a) film na 7
learnforme

Tzw. wielbiciele kina.

bettiboo

Jej gra jest strasznie wkurzająca, pewnie i taki był zamysł reżysera czy też scenarzysty. Jednak patrząc na inne filmy w których występuje Julette to można tylko stwierdzić, że niestety taki jest jej styl grania.

użytkownik usunięty
bettiboo

ja mam odwrotnie, dla mnie własnie ona jest najlepsza w całym filmie. Słodka. Te jej dialogi z De Niro jak scena w teatrze i ta na łodzi - majstersztyk! Powiem tak, oglądałem ten film ponad 10 lat temu i obejrzałem dzisiaj po raz drugi, bo przypomniała mi się własnie ona i jej świetna gra. I to było jedyne co zapamiętałem z całego filmu. Nominacja do Oskara zasłużona.

A to mnie rozbawiło jak mało co:

- Where's Sexus?
- Back at the house.
- Shame. I had hoped we could read aloud from it together.
- Well, I memorized some for you.

:D

ocenił(a) film na 8

Może nie najlepsza, bo dla mnie zawsze De Niro górą, ale scena w teatrze była naprawdę godna podziwu. Nasycona z jednej strony dziecięcą jeszcze niewinnością, a brutalną seksualnością. I przede wszystkim ta ciekawość. Zdecydowanie zasłużona nominacja.

użytkownik usunięty
carlain

Brutalną seksualnością? Ja to wszystko odebrałem jaką taką grę między nimi. Trochę ta gra nabiera powagi w scenie na łódce, gdy Danielle rzuca w niego rozgrzaną patelnią, ale do tego momentu wygląda to na taką niebezpieczną, acz kontrolowaną grę. W sensie, z obu stron zauważalny jest taki pociąg do siebie, u Danielle może jest to forma buntu przeciw rodzicom, zapewne ma to też seksualny podtekst. Max bawi się w psychologa i próbuje rozgryźć jej naturę. Trzeba przyznać, że wygląda to dość zabawnie i stwarza napięcie. Jasnym jest, że Danielle nie jest taka naiwna i chce brać udział w tej grze, gra ja pociąga.

ocenił(a) film na 8

Bardziej miałam na myśli to, że w tamtym momencie, w teatrze stykają się dwa różne światy, gdzie u Danielle dominuje właśnie dziecięca niewinność, a jednak taka fascynacja nacechowana już podtekstem seksualnym. Max natomiast przedstawia tą seksualność, bardziej że tak powiem - zwierzęcą.
Oczywiście zgadzam się z tym co piszesz, ta gra pomiędzy nimi była bardzo... ciekawa. Podana rzecz jasna w granicach dobrego smaku.

użytkownik usunięty
carlain

dokładnie, te właśnie przeciwieństwa, zderzenie dwóch światow jak piszesz, niewinność, w której jest też pewna nieprzywidywalność, nie wiemy czego się po Danielle spodziewać, i tutaj Max, który też jest jest nieobliczalny, nie wiadomo do końca jakie ma zamiary, widz ma świadomość, że jest niebezpieczny. To powoduje rzeczywiście, że ta gra jest inreresująca, wzbudzająca emocje, podlana dreszykiem grozy, ale też jednoczesnie zabawna. W dodatku dla kontrastu mamy rodziców, szczególnie ojciec Danielle wydaje się kimś, kto bierze wszystko zbyt na serio i jest przeciwnikiem tego typu gier. .
Miałem takie alternatywne zakończenie, że Max ją uwalnia z tej łódki, uciekają razem, a potem się robi z tego film drogi, coś jak Thelma i Louise :) Byłoby jeszcze ciekawiej. Natomiast to zakończenie budzi taki niedosyt, przerwana jest ta beztroskość owej przygody, jak i niewinność samej gry, i w Danielle zwycięża rozsądek i strach. Na końcu ląduje na wyspie "ze starymi", a więc wraca do świata, z ktorego tak pragnęła się uwolnić. Choć napewno wewnętrznie odmieniona, inna.

P.S. Ciekawe oglądasz filmy. Prawie sama klasyka kina.

ocenił(a) film na 8

Z dwojga, to wolę lekki niedosyt niż przesyt. Według mnie takie zakończenie było w sam raz.

Tak, w sumie - ostatnimi czasy to głównie klasyki kina, ale nie tylko. Ty również oglądasz ciekawe filmy, choć nie widzę wszystkich ocen... wysyłam zaproszenie, przyjmij jeśli chcesz.

użytkownik usunięty
carlain

Oglądałem wczoraj oryginał z Gregorym Peckiem, i musze powiedzieć, że jednak wersja Scorsese mi bardziej podchodzi, choc obie wersje stoją na wysokim poziomie. W oryginale wszystko jest bardziej na serio, Danielle (w oryginale Nancy) jest przestraszona od samego początku. Nie ma więc mowy o żadnej grze między nimi. Rozwiązanie Scorsese wydaje się ciekawsze, no i De Niro, ktory swoją kreacją wznosi ten film w aktorskie niebo. ;)

P.S. Dzięki za zaproszenie :)

ocenił(a) film na 8

Ja dlatego wybrałam jako pierwszy remake, choć zawsze zaczynam najpierw od oryginału, ale czytałam przed seansem recenzje, gdzie autor doszedł do podobnych wniosków co ty, więc byłam bardziej nastawiona na wersję z 91 roku. Działania Maxa podobno też były uzasadnione wyższą ideologie, a nie jedynie chęcią zemsty, tak jak dzieje się w pierwowzorze. Oczywiście mam zamiar obejrzeć w niedalekiej przyszłości dla porównania oryginał, żeby nie było że jestem jakąś ignorantką. :D

użytkownik usunięty
carlain

Ja obejrzałem remake z 10 lat temu po raz pierwszy, potem znowu remake, a dopiero wczoraj oryginał, w sumie nie pamiętałem czy go oglądałem, bo jakiś film z Mitchumem kojarzyłem, podczas seansu wyszło, że to nie ten.
Właśnie ta ideologia, biblijna, dodaje takiego smaczku filmowi, miałem o tym wspomnieć. Co prawda, wiadomo, że wygląda to tak, że Max wziął z Biblii cytaty wyrwane z kontekstu, które po prostu są wygodne dla jego celów, ale dodaje to takiej otoczki, klimatu. To są takie detale, ale sprawiają, że to co robi ma taką podwójną wymowę, co przejawia się również w jego więzi z Danielle. Przenosi nas, poza wymiar klasycznego thrillera, w sferę bardziej psychologiczną, w podświadomość, gdzie wszystko jest bardziej irracjonalne i gdzie logika zawodzi.

A teraz myśl przewodnia, sentencja, która jest wypowiadana w filmie dwukrotnie przez Maxa: "mówiłem ci Danielle, że uciekając z domu nie uciekniesz przed swoimi demonami".

Moje odczucia są takie, że po prostu czujemy do Maxa większą sympatię niz do ojca Danielle, tak samo czujemy sympatię do Danielle, do jej niewinności, otwartości, tego, że nie ocenia z góry innych, do jej odwagi, do tego, że robi to co w głębi sama chce, a nie to co karzą jej rodzice, trzymać się na dystans, nie ufać nieznajomym i tak dalej, wpajając jej obraz świata jako niebezpiecznego, którego nalezy się bać. Pokazane jest to w scenie gdzie leży na łóżku,a potem wchodzi ojciec i rozmawia z nią, a na końcu jest przerazona jego reakcją i mówi w płaczu, żeby się wyniósł. Tak jakby zdruzgotał jej niewinny świat, jej wiarę w dobro.
Tak jakby to był jej demon, tytułowy przylądek strachu. który zatruwa ją i zamyka na rzeczywistość.
Więź Maxa i Danielle budzi w nas pewne podświadome, ukryte dążenia, łączy pewne styki w naszej podświadomości i postacie z filmu zaczynają żyć wewnątrz nas. W tej relacji demon nie okazuje się taki zły, staje się oswojony, prawdziwy demon to strach. Poprzez tą ich wzajemną relację zaczynami sami go oswajać w sobie i uświadamiać sobie, że to nasz strach czyni demony realnymi. Jeszcze postać matki, ktora wychodzi poza takie mechaniczne reakcje dyktowane troską o siebie i na łodzi wygłasza "odważną mowę", przejawiając współczucie do Maxa. To również próba uwolnienia się od demonów.
Po filmie poczułem coś w rodzaju ulgi i podekscytowania, co jest efektem tego, że film dotarł trochę głębiej.
Oczywiście to co napisałem jest czysto subiektywne, i wolałem to wcześniej zachować dla siebie, ale ciekaw jestem czy tylko ja to tak odebrałem.

użytkownik usunięty
carlain

jeszcze tak mi wpadło do głowy, kontynuując interpretację psychologiczną, że tytułowy przylądek jest miejscem granicznym, gdzie dokonuje się przemiana, konfrontacja ze strachem. Symbolizowane jest to odłączeniem łódki od brzegu. Brzeg, ziemia symbolizuje coś najbardziej stałego, czyli stan psychologiczny, gdzie przemiana jest niemożliwa, woda z kolei jest już subtelniejsza, tu dokonuje się już transformacja, realna konfrontacja ze strachem. Jest to też miejsce gdzie ucieczka jest niemożliwa. Na końcu powrót na brzeg oznacza znowu integrację zmiany jaka zaszła
Jeszcze taki niuans, obiekt w którym dokonuje się przemiana zostaje rozbity, obiekt ktory miał slużyć ucieczce nie pozwalając na konfrontację, ulega destrukcji, rozbija się o kamienie, skałę, porwany nurtem wody, a wszyscy symbolicznie zostają oczyszczeni wodą.. Kto pierwszy wskakuje do wody? Dwie odważne, ten najbardziej bojażliwy zostaje zatrzymany przez swojego demona, bo najbardziej opiera się przemianie..

ocenił(a) film na 8

Warto napomknąć, że Max kierował się również ideologią nadczłowieka Nietzschego, w jednej ze scen jasno mówi: „I spent years in an eight-by-nine cell, surrounded by people who were less then human. My mission at that time was to become more than human”, zatem w jego mniemaniu był tworem wyższej rasy, chyba nawet porównuje się gdzieś do Boga?
To dodaje naprawdę smaczku całej historii… z drugiej zaś strony ojciec Danielle chyba nie miał wyjścia inaczej się zachować. Po pierwsze Max jest dla niego przede wszystkim psychopatycznym mordercą, ma dostęp do jego papierów, wie co zrobił jego kochance. Kieruje nim jedynie instynkt samozachowawczy, mimo wszystko chce obronić rodzinę. Chyba w jego wieku i z jego doświadczeniem, nie stać go na nieco "otwartości", zupełnie inaczej sprawa wygląda u jego córki, która uważa że jest w nim człowiek.
Max też nieźle pogrywa z Danielle, daje jej coś czego potrzebuje każda nastolatka (szczególnie, wychowana pod okiem zaborczych rodziców) – zrozumienie. Tutaj jeszcze dochodzi ta taka niewinna fascynacja seksualna, wiadomo jak młode dziewczyny podchodzą do starszych, doświadczonych mężczyzn, który był jakby jej pierwszym, który okazał jej zainteresowanie.

Ciekawe spostrzeżenia na temat tytułu i wyspy. A co z Maxem, który zostaje w wodzie? Oczywiście, istotne że tam umiera, ale fakt że ginie w wodzie, sugeruje że wewnętrzna przemiana byłaby tutaj już niemożliwa.

Kurczę, tak myślę o tym "Przylądku strachu" i mnogości interpretacji, że chyba jednak zasługuje on na oczko w górę ode mnie. :)

użytkownik usunięty
carlain

Ja już dałem oczko wyżej. Samo to, że film "żyje" tyle czasu po obejrzeniu i pojawiają się nowe interpretację o czym świadczy.
O Nietzsche zapomniałem, tam było chyba "Tako rzecze Zaratustra", coś kojarze, że na początku zatrzymałem film, żeby zobaczyć co to za książki tam są, bo reżyser od razu pokazuje nam tatuaże, potem półkę z książkami..

Pada cytat dot. tego co piszesz z Angelusa Silesiusa, w momencie kiedy został pobity przez tych zbirów nasłanych przez ojca.

"Jestem jak Bóg, a Bóg jest jak ja. Jestem tak wielki jak Bóg. A on jest tak mały jak ja. Nie jest nade mną a ja nie jestem pod nim"

Cytat dot. zapewne wglądu w naturę Absolutu, a on to odnosi do swojej ziemskiej natury..

To jeszcze coś takiego znalazlem w napisach z samej końcówki, chyba odwołanie do Dantego (nie czytałem, więc nie wiem do końca):

"Jestem Wergiliuszem i poprowadzę cię przez bramy piekła. Jesteśmy w 9. kręgu, kręgu zdrajców. Zdrajców państwa, zdrajców bliznich, zdrajców Boga!"

Czyli ideologicznie tłumaczy sobie zemstę i czuje się powołany do wymierzenia sprawiedliwości w imię Boga. Staje się tutaj religijnym ekstremistą.

Co do wew. przemiany. Śmierć może symbolizować pewne uwolnienie, wyczerpanie czegoś, ale może właśnie tak miało być, że było to połowiczne, że nie dokonało się w pełni. Woda zresztą symbolizuje niższy stopień oczyszczenia, można się tu odwołać do ewangelii, gdzie jest mowa o chrzcie w wodzie jako oczyszczeniu przez pokutę (czyli jakby siłami samego człowieka, przez jego wysiłek), a chrzcie w ogniu jako oczyszczeniu przez miłość (siłą Ducha Św.). Ognia jednak nie było..

I mamy końcowe słowa:

"jeśli człowiek trzyma się przeszłości, to tak jakby umierać każdego dnia. Jeśli chodzi o mnie, wolę żyć."

Można się tu odwołać to pism mistyków, że tylko doskonała miłość realnie odmienia przeszłość i wtedy "grzechy stają się zasługami", co jest pełną transformacją i powrotem do dziecięcego stanu niewinności.





ocenił(a) film na 8

Tak, ja też już dałam oczko w górę. ;)
Cały czas siedzi mi gdzieś w głowie ten film, co świadczy tylko o jego fenomenie.

To wszystko co piszesz to bardzo trafna i rzeczowa analiza, wyrazy uznania. I tak, to nawiązanie do piekła Dantego i ostatniego 9 kręgu – „zdrady”, czyli wg. niego Sam upadł możliwie najniżej. W ideologii, którą Max stworzył jest wyżej nawet od adwokata, ma usprawiedliwienie na swoje działanie. Swoją drogą, nawet jak był analfabetą (przed wewnętrzną przemianą), już myślał prawdopodobnie o sobie w kontekście „nadczłowieka”, bo usprawiedliwieniem dla jego pierwszego zabójstwa był fakt, że ofiara była, no powiedzmy… lekkich obyczajów. Kochanka Sama oberwała zapewne też nie tylko za to, żeby uświadomić adwokata o jego wszechobecności, ale też za to że była źródłem zdrady małżeńskiej. W Maxa mniemaniu po prostu jest niepokonany i niezniszczalny niczym Bóg.

PS. Pisałeś wcześniej, że Max wzbudza w widzach swojego rodzaju sympatię, dlatego szczerze polecam ci „Gorączkę” również z De Niro i drugim wielkim – Pacinem. Oczywiście tematycznie średnio są ze sobą powiązane, ale De Niro również wciela się tutaj w czarny charakter, może zgoła łagodniejszy, ale oglądając wręcz kibicujesz gangsterowi, a nie stróżowi prawa.

użytkownik usunięty
carlain

Dzieki za polecenie, myslałem o tych filmach żeby je obejrzeć. Póki co skupiam się na filmach o życiu w zakonie. Ty widzę na Scorsese :)
Jak lubisz coś glębokiego i jednocześnie dostarczajacego rozrywkę, to mogę polecić "Dziewiąte wrota". Film oglądałem 5 razy z rzędu, przez miesiąc, nie oglądając w tym czasie nic innego, czytając również analizy.
Jedyne co, to żeby odczytać to wszystko trzeba się trochę orientować w zachodnim mistycyzmie albo mieć przynajmniej ogólną wrażliwość na pewną symbolikę.

Wczoraj oglądałem film pełen symboliki z gatunku "ambitnego kina", na kilka rzeczy zwróciłem uwagę, ale nie wszystko się układa od razu w sposób zadowalający. Czasami jest tak, że wpada coś od razu podczas oglądania, czasami coś nie trzyma się kupy, ale film siedzi gdzieś wewnątrz i nagle przychodzą jakieś przemyslenia, lub coś się klaruje, tak jak tutaj. Czasami trzeba usiąść i obejrzeć drugi raz, może jakąś analizę przeczytać, ale to już film musi zainteresować, wciągnąć, żeby mu poświęcić więcej czasu.

użytkownik usunięty
carlain

Hmm, widze nawet, że film oglądałaś i dalaś mu "7" jakiś czas temu.

ocenił(a) film na 8

Tak, oglądałam w sumie dość dawno i przyznam, że wolę inne produkcje Polańskiego. :( Jeżeli chodzi o okultystyczną tematykę (choć filmy różnią się od siebie), to zdecydowanie polecam "Dziecko Rosamary". Jedyne co zapadło mi w pamięć po "Dziewiątych wrotach" to klimat i muzyka Kilara, jakoś tak się rozmył na przestrzeni...

Szanuję, że oglądasz dzieła filmowe z taką dokładnością i precyzją, naprawdę. Ja chyba jestem nieco zachłanna i wracam do obrazów tylko, jak poczuję potrzebę ich odświeżenia albo gdy nie dają mi spokoju i siedzą gdzieś w głowie.

użytkownik usunięty
carlain

No wiesz, to zależy od filmu, nie kazdy film w ten sposób analizuje i oglądam po kilka razy, są filmy które oglądam dla rozrywki i po prostu zapominam, a potem wracam za jakiś. Wychodze z założenia, że liczy się tutaj dobra zabawa, jak również, jakość a nie ilość. Ale rozumiem idee, żeby np. obejrzeć jakąś klasykę kina czy po prostu uznane przez krytykę filmy, bo kiedyś też tak robiłem.

Dziecko Rosemary oglądałem, ale już dawno temu.
Co do Dziewiątych Wrót, film może i okultystyczny, ale przesłanie wcale takie nie jest.
Zresztą, to do odbiorcy należy interpretacja, i kazdy może zobaczyć w czymś to, czego nawet sam autor nie miał zamiaru pokazać. Film jest lustrem poprzez który zaglądamy w siebie samego, a każdy jest inny i co innego w nim widzi.
Dla mnie liczą się subiektywne odczucia jakie coś wywołuje.

ocenił(a) film na 8

Tak właśnie jest.

bettiboo

Mi tak bardzo nie wadziła póki nie zobaczyłam wersji z 62 roku. Tam postać córki gra o wiele młodsza aktorka od Lewis i jak dla mnie jej wersja Nancy jest o wiele lepsza. Lewis zazwyczaj gra jakby była ostro zjarana - o ile w niektórych filmach to pasuje, tutaj mnie raziło. Raziła mnie ta niezrozumiała fascynacja. Tak samo jak jakieś gierki erotyczne z palcami. Nancy to miała być przestraszona dziewczynka, a nie flirtujaca kobieta. No i zupełny brak zrozumienia, co się dzieje. W orginalnym filmie Nancy ma 14 lat i doskonale rozumie, co jest grane. Postać Lewis jest starsza i nic nie ogarnia.

ocenił(a) film na 7
bettiboo

Ciszę się, że nie jestem jedyny którego irytowała.

użytkownik usunięty
bettiboo

Wiesz musieli tak wymyśleć, aby był film

ocenił(a) film na 6
bettiboo

Zależy w jaki sposób patrzysz na film. Ja widzę pastisz thrillera.

bettiboo

Obecnie ma 50 lat i dalej jest nie do zniesienia

ocenił(a) film na 6
bettiboo

Brzmi jak klasyczny syndrom sztokholmski i jakaś fascynacja gwałtem, przestępcami. Która niestety ma miejsce w rzeczywistości.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones